Historia Rodziny Sacré Coeur w Polsce oczami jej członków
Monika
Do przyłączenia się do tej wspólnoty zachęciła mnie w pierwszym odruchu jej nazwa: Rodzina 🙂 Byłam wtedy na etapie szukania swojego miejsca, wspólnoty dla mnie. Od kilku miesięcy jeździłam już na rekolekcje i inne sesje do Pobiedzisk i miejsce to mnie w szczególny sposób przyciągało, czułam, że jest to takie miejsce dla mnie na ten czas. Po otrzymaniu maila z propozycją założenia takiej wspólnoty, kiedy zobaczyłam jej nazwę, uśmiechnęłam się i pomyślałam, ze to może być miejsce dla mnie, wspólnota, która odpowie na moje poszukiwania.
Pojechałam więc i na pierwszym spotkaniu było nas ok. 15 osób, pamiętam, że byłam pozytywnie zaskoczona, że aż tyle. Ujęła mnie różnorodność wieku, doświadczeń, stanu oraz ogromna życzliwość, taka właśnie rodzinność zgromadzonych osób, którzy było widać, że naprawdę są zainteresowani stworzeniem wspólnoty, na serio, co potwierdził już tylko później fakt, że od tego momentu spotkania odbywały się regularnie i tak jest do dziś a sporo z nas, którzy byli na 1 spotkaniu trwają we wspólnocie do dzisiaj. Każde kolejne spotkanie było ubogacane przez nowe osoby. Niesamowita była i jest dla mnie otwartość na to, że w każdym czasie mógł i nadal może dołączyć ktoś nowy.
Pamiętam, że dla mnie niezwykłe było także to, że z taką ogromną radością spotykaliśmy się ponownie, i tak jest do dziś. Kolejne spotkania to coraz więcej wspólnych inicjatyw, pomysłów, przyjaźni, chęci pójścia dalej, głębiej, wzajemna pomoc. Wyłoniły się nasze talenty, umiejętności, spontanicznie każdy wnosił i nadal wnosi coś innego do wspólnoty i dzięki temu tworzy się całość. Jest w tej wspólnocie także wspólny ważny aspekt, zamiłowanie do duchowości SC. Modlitwy, które łączą nas duchowo.
Wg mnie Rodzinę SC w Pl stworzyły otwarte, wielkie serca, które chcą robić coś pięknego razem, brać za to odpowiedzialność i chcieć to rozwijać, na miarę swojego czasu i możliwości. I wg mnie udaje się tak dzięki świadomości jej członków, że siłę do tego i kierunek daje i nadaje Jezus, nie my sami.
Barbara
Dom Rekolekcyjny w Pobiedziskach znalazłam w Internecie. Był blisko położony. Ucieszyłam się gdyż w tym czasie trudno było mi wyjechać na dłużej i dalej. Jak się okazało, tutaj również zaczynało się “nowe” po zamknięciu szkoły.
Pamiętam pierwsze spotkanie w drzwiach z s. Renatą i moje pytanie czy dobrze trafiłam ? Czy to jest „Mały Dom” /takie określenie było w danych kontaktowych/. Potem wrażenie gdy zobaczyłam kaplicę w domu Sióstr .Poczułam ,ze to jest to miejsce. Od siostry dowiedziałam się co oznacza Serce otaczające Ziemię – tabernakulum i jeszcze otwarte – sięgające we Wszechświat i dalej. Za którymś z kolei powrotem w kaplicy pojawił się nowy ołtarz ,u podstawy ma krzew winny. Jeszcze wcześniej pojawił się obraz założycielki Zgromadzenia św. Magdaleny Zofii.
Dom i siostry, które spotkałam tworzy klimat spotkania. Można powiedzieć, że to miejsce, które jest przestrzenią Spotkania -Boga i ludzi w Jego czułej obecności.
Na przestrzeni kilku lat zdarzało się często ,że spotykały się na rekolekcjach ,skupieniach te same osoby. Znaliśmy już swoje twarze, chociaż stale pojawiały się nowe. W pewnym momencie, gdy “znanych twarzy” było dość dużo, siostra Renata zaproponowała by spotkania sformalizować, przynajmniej dla grupy zainteresowanej. Tak zaczęła się tworzyć Rodzina SC, czyli osoby pragnące poznawać charyzmat i duchowość Sióstr a jednocześnie czerpać z jego bogactwa. Początkowo było to skupienie jakby na sobie, ale przyszedł czas refleksji, że bogactwem trzeba się dzielić. Po wyborze naszych liderów poszukiwaliśmy pierwszych obszarów działania.
Wielką radością było dla nas potwierdzenie naszych planów pomocy chłopcu w trudnej sytuacji materialnej przez jedną z sióstr, że rzeczywiście dobrze rozeznaliśmy. Duch Święty wyraźnie nas poprowadził i to dało nam wielką radość, że Rodzina, nie jest tylko naszym “pomysłem” ale, że możemy być częścią zamysłu samego Pana Boga.
Danka
Żeby znaleźć trzeba szukać, żeby szukać, trzeba potrzebować… a w tym wszystkim jest jakieś zrządzenie… najpierw było ogłoszenie o rekolekcjach, czerwiec 2012 r. Byłam na konferencji Siostry Renaty Ryszkowskiej w Pobiedziskach. O kobiecości. Temat trudny, by nie powiedzieć kontrowersyjny. Sesja bardzo ciekawa, ale też perfekcyjnie i mądrze przygotowana. Wręcz pomyślałam, że szkoda że cały kościół katolicki nie mówi w ten sposób, wielu ludzi przestałoby być tylko „wierzący niepraktykujący”. Byłam pod wielkim wrażeniem tych rekolekcji przez dobrych kilka miesięcy. Pobiedziska mają też niepowtarzalny klimat, całość niewątpliwie wywołała moje pierwsze „duchowe poruszenia”. Tak w ogóle w moim doświadczeniu, nigdzie na świecie tak mocno nie czuję obecności Jezusa, jak w zakątkach pobiedziskiego klasztoru.
Wobec tego któregoś dnia tak po prostu wybrałam się pobyć tam, a potem kolejne ciekawe i napełniające rekolekcje z tańcem i ikoną. Potem przyszedł czas na ćwiczenia duchowe, których się bałam, ale ponieważ miałam już głębokie zaufanie, to się odważyłam.
Wobec powyższego zaproszenie do Rodziny przekazane przez Siostrę Renatę, również już powyżej wskazaną wydaje się „czystą formalnością”…