Myślę, że moja refleksja będzie trochę specyficzna, bo związana z wspomnieniem pierwszego kontaktu z siostrami Sacré-Coeur, czyli, gdy miałam lat 15. Znalazłam się wtedy w klasztorze będąc w pewnym kryzysie młodzieńczym i zagubieniu. Ten nowy świat, zupełnie odmienny od zewnętrznego, ustabilizował mnie psychicznie. Było to pociągnięcie ku Bogu i odkrycie, że mam pewny grunt. W dzisiejszym wspomnieniu, moja relacja z Panem Bogiem stała się wtedy całkowicie przeniknięta duchowością Sacré-Coeur, oczywistym było, że być blisko Pana Boga to być blisko Serca Pana Jezusa.
Potem KUL pod wezwaniem Serca Pana Jezusa i wiele lat należałam do parafii Serca Pana Jezusa – wszystkie moje dzieci przystępowały tam do I Komunii św.
Co mnie pociąga w duchowości Sacré-Coeur? – na to pytanie przychodzi mi taka odpowiedź, że to jest coś bardzo “mojego”. Odczuwam bliskość Boga gdy uświadamiam sobie bliskość Jego Serca.
Serce Boga jest dla mnie takim ” miejscem ” gdzie najbardziej spotyka się Boskość Pana Jezusa z Jego człowieczeństwem, no i z naszym sercem- w każdym razie ja tak to odczuwam.
Jeśli chodzi o charyzmat Zgromadzenia to bardzo mi bliska jest misja wychowawcza. Wielokrotnie sięgałam do pism Naszej Świętej Matki szukając natchnień do swojej pracy, Korzystałam też, tworząc program wychowawczy szkoły którą współtworzyłam, z programów wychowawczych szkół Sacré-Coeur. Czerpałam, z mądrości Matek – naszych wychowawczyń, najbardziej Matki Drohojowskiej.
Teraz wyjazdy do Pobiedzisk są dla mnie czasem i przestrzenią dla Pana Boga, czuję wspólnotę i czerpię z niej siłę. Jednocześnie mam w sobie przynaglenie, żeby na ile jeszcze mogę, przenosić ducha apostolskiego w miejsce w którym żyję i pracuję. Czerpię bardzo dużo impulsów do działania z konferencji Siostry Renata. Myślę, że tak się włączam w misję Zgromadzenia, które w dzisiejszych czasach bardziej działa w świecie.
Jeśli chodzi o historię Rodziny SC, to pamiętam, że po rekolekcjach poświęconych Sercu Pana Jezusa, chyba 4 lata temu / ? /, na spotkaniu podsumowującym pojawiła się myśl, żeby podtrzymać wspólnotę, która się zawiązała i kontynuować spotkania. Bardzo mnie to ucieszyło bo prawdę mówiąc od czasu gdy skończyłam szkołę miałam taką potrzebę. Organizacja dawnych uczennic nie spełniała tej roli.
Uważam, ze zarówno spotkania jak i wspólne wyjazdy mają wielką wartość. Spotkałam wiele bardzo ciekawych, bożych, wrażliwych osób. dużo się tez od nich uczę. Bóg zapłać!