Jezus powiedział do swoich uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał – aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali” (J 15,12-17).
Modlitwa przygotowawcza – aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były w sposób czysty ukierunkowane ku Bogu.
Wyobraź sobie – krzew winny i siebie jako latorośl w niego wszczepioną i czerpiącą życiodajne soki, które przemieniają i karmią cię od wewnątrz.
Prośba o łaskę życia przykazaniem wzajemnej miłości w naszej codzienności.
- To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.
Od środy czytamy w liturgii przypowieść o krzewie winnym, także w ostatnią niedzielę otrzymaliśmy to Słowo od Pana. To jakby Jezus chciał nam coś bardzo dobitnie powiedzieć, jakby nie zostawiał przestrzeni na wątpliwość i czy jakąś ucieczkę od tego Słowa. Dzisiejszy fragment kończy tę jezusową wypowiedź.
Pan Jezus daje nam przykazanie miłości wzajemnej, przykazanie, czyli nie delikatną zachętę, niezobowiązujące zaproszenie, ale PRZYKAZANIE. Jeśli jesteśmy Jego uczniami to musimy je potraktować jak najbardziej poważnie. Jezus nie wymaga od nas abyśmy wszystkich lubili, nie nakazuje się uczuć. A zatem miłość wzajemna to sprawa naszych decyzji, naszego ukierunkowania w życiu, naszych konkretnych wyborów. Codziennie mamy przed sobą Jezusa, który mówi nam „miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem”. A Jezus kocha nie tylko uczuciem, Jezusowa miłość wzajemna dotyczy nie tylko tych, którzy ją odwzajemniają.
Prośmy o łaskę codziennego wybierania postawy miłości wobec, tych z którymi dane nam będzie się spotkać.
- Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Jezus nie oczekuje on nas niczego więcej niż sam nam dał. On całkowicie i bezwarunkowo oddał swoje życie za mnie i za Ciebie. On wybrał nas na swoich przyjaciół, bez żadnej zasługi z naszej strony, a może nawet wbrew wszelkim grzechom i niewiernością w naszym miłowaniu. Taką miłością jesteśmy obdarowani.
Nacieszmy się nią, nakarmmy, posmakujmy ile tylko zdołamy.
Dopiero nasyceni tą nieskończoną miłością możemy cokolwiek z naszej strony na nią odpowiedzieć, cokolwiek się jej nauczyć i przyjąć ją za swój sposób życia.
A warto o to zawalczyć z naszym egoizmem, naszą wygodą, naszym lękiem, bo tylko w ten sposób, naśladując naszego Pana będziemy w pełni Jego przyjaciółmi, odpowiemy na Jego wybór nas na przyjaciół. Przyjaźń bowiem to relacja wzajemna, nie buduje się tylko jednostronnie.
- Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili.
Jezus wybiera nas bo pragnie dla nas życia owocnego, płodnego w dobro, w życie, w piękno, w miłość. Owoc może przynosić wyłącznie gałązka, która rośnie i czerpie soki z drzewa, krzewu. Sama z siebie nie zaowocuje. Dlatego potrzeba nam wrócić do początku tej perykopy Ewangelii, gdy Jezus tak dobitnie mówi o potrzebie trwania w Nim. Nie ma bowiem owocu poza zjednoczeniem z Nim, nie ma życia poza źródłem życia.
Czym dla mnie dziś w konkretnym dniu jest trwanie w Jezusie? Jak to trwanie się realizuje, czym wyraża?